Serwis lem.pl używa informacji zapisanych za pomocą cookies (tzw. „ciasteczek”) w celach statystycznych oraz w celu dostosowania do indywidualnych potrzeb użytkowników. Ustawienia dotyczące cookies można zmienić w Twojej przeglądarce internetowej. Korzystanie z niniejszego serwisu bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci końcowego urządzenia. Pliki cookies stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym Użytkownika i przeznaczone są do korzystania z serwisu lem.pl
Pokój na Ziemi
Ostatnia obszerna książka z serii przygód Ijona Tichego. Rzecz dzieje się w nieodległej przyszłości, kiedy ziemskie mocarstwa postanowiły wyekspediować swe arsenały i fabryki nowej broni na Księżyc, aby tam ewoluowały samopas, pozostawiając Ziemię w stanie pokoju i dobrobytu. Lęk przed tym, co się z owych arsenałów urodziło, popycha jednak organizacje międzynarodowe do wysłania Ijona lichego w supertajnej misji, aby dowiedział się, co na bezludnym globie zaszło. Bohaterowi zdarza się tam osobliwy wypadek: rozcięcie wielkiego spoidła łączącego półkule mózgowe, co sprawia, że staje się — psychicznie rozdwojony — sam dla siebie i dla otoczenia intrygującą zagadką, a zarazem nosicielem tajemnicy, której nie jest świadom, ale na którą dybią wszystkie ziemskie wywiady.
Komentarz Lema
![Image](/images/zdjecia/mini/2005_portret.jpg)
Fabuła Pokoju na Ziemi nie była inspirowana ówczesną sytuacją polityczną, starałem się raczej izolować od tego rodzaju wpływów, bieżące doniesienia prasowe na temat nasilających się antagonizmów amerykańsko-sowieckich nie miały bezpośredniego oddziaływania na proces powstawania powieści. Dopiero teraz ujawniono, że świat był wtedy bliżej wojny atomowej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać, ale oczywiście nie mogłem o tym nic wiedzieć. Pomimo zakończenia zimnej wojny, niebezpieczeństwo użycia broni jądrowej nadal pozostaje aktualne, chociażby ze względu na aktywną działalność różnego rodzaju ośrodków terrorystycznych.
Fragment utworu
-T-I-C-H-Y — U-w-a-g-a — t-i-c-hy — t-u b-a-z-a — a-w-a-r-i-a — s-a-t-e-l-i-t-y — a-w-a-r-i-a — f-o-n-i-a — z-a-r-a-z — w-r-ó-c-i — c-z-e-k-a-j — t-i-c-h-y.
Wysiadł więc satelita z tych trojańskich, które utrzymywały między nami łączność. Zaraz go naprawią, a jakże, pomyślałem z przekąsem. Odpowiedzieć nie mogłem, nie mając jak. Po raz ostatni spojrzałem na popalone szczątki, na białe w słońcu ruiny zabudowań po przeciwnej stronie zagłębienia między wydmami, powiodłem oczami po czarnym niebie, szukając w nim na próżno mikropów i na chybił trafił ruszyłem ku ogromnej, wypukłej fałdzie skalnej, która wynurzała się z piasków niby szare cielsko gigantycznego wieloryba.
Kallotomia planetarna
Rok 1984. Stanisław Lem kończy pracę nad swoją przedostatnią powieścią, Pokojem na Ziemi.
1984, zaraz, zaraz... kiedy to było? Maluczko, a datę tę łatwiej będzie skojarzyć z powieścią Orwella niż z określonym zespołem historycznych danych. A zatem w Polsce dopiero niedawno odwołano stan wojenny, na świecie nabierała tempa komputerowa rewolucja, ale w jakim punkcie się znajdowała? Minęło piętnaście lat i doprawdy trudno się w tym połapać. Na zachodzie Europy karierę rynkową robił chyba wtedy mały komputerek ZX Spectrum, a może już nieco większy — Commodore? A komputerowe wirusy? Czy były już problemem? Chyba miały dopiero charakter zabawy profesjonalistów — nie nazbyt poważnej i nie stanowiącej powszechnego zagrożenia.