Coraz rzadziej trafiam na książki, o których mógłbym powiedzieć, że odzierają mnie z niewinności. Takie jak "Zagłada i gwiazdy. Przeszłość w prozie Stanisława Lema" Agnieszki Gajewskiej, wspaniała praca, która zawstydza badaczy Lema, bo pokazuje rzeczy dotąd przed ich wzrokiem ukryte, choć zarazem dziwnie jawne. Żeby je dostrzec i opisać, trzeba było erudycji naukowca oraz wnikliwości i intuicji dobrego biografa. Autorka przeczytała uważnie powieści Lema, przewertowała archiwa i niepublikowane listy, wypytała Barbarę Lem, wdowę po pisarzu, i pokazała jego twórczość w niespotykanym świetle: jako zapis traumy ocaleńca z zagłady lwowskich Żydów Lem niósł w sobie tę traumę przez cale życie, do końca czynił z niej materię swojego pisarstwa, lecz maskował to bądź robił bezosobowo. Miał powody: od pierwszych lat powojennych widział, że żydowskie pochodzenie to w PRL-u ryzykowny bagaż, Holocaust instrumentalizuje komunistyczna polityka historyczna, a o wydarzeniach lwowskich prawie wcale nie sposób mówić. Gdy więc pisał o Lwowie i wojnie - w ,,Wysokim Zamku", "Czasie nieutraconym", "Głosie Pana" - zacierał ślady, przeinaczał lub przemilczał fakty. Koszmar kilkuletniego ukrywania się na aryjskich papierach, likwidacji lwowskiego getta i absolutnej bezradności wobec śmierci najbliższych najpełniej, choć w sposób zaszyfrowany, odsłonił w powieściach s.f., zwłaszcza "Powrocie z gwiazd", "Edenie", "Niezwyciężonym" i "Pamiętniku znalezionym w wannie". Autorka tropi te ślady, przekonujące objaśnia, skąd bierze się mrok i groza tych utworów, tłumaczy aluzje autobiograficzne, wydobywa też z pisarstwa Lema postać najbliższego mu człowieka, ojca, lwowskiego lekarza Samuela Lehma, który przeżył Zagładę, lecz kilka lat po wojnie zabił go trud wojennych lat. Po tej książce nie sposób czytać Lema tak jak dotychczas. Jako wielbiciel pisarstwa
...